Jeden z pierwszych filmów reżysera: Östlund kieruje kamerę na kolegów, z wisielczym humorem komentując codzienne sytuacje.
„Niech inni zajmą się miłością” - mówi jeden z bohaterów filmu, będącego intymnym i pełnym melancholii portretem schyłku młodości. W swoim wczesnym, studenckim dokumencie Ruben Östlund kieruje kamerę na najbliższych kolegów, z którymi jeździł na narty. „Miałem silne pragnienie, żeby nakręcić film o was… Nie do końca wiem, dlaczego”, wyznaje reżyser, spoglądając w obiektyw kamery. I choć z pozoru, podczas tych wspólnych wypadów w Alpy „życie wyglądało tak, jak powinno”, z typową dla siebie precyzją przygląda się drobnym gestom i niezręcznościom. Zapasy nad jeziorem i rozmowy o figurkach Star Wars przeplatają się tu z intymnymi wyznaniami i marzeniami o przyszłości. Doskonałe studium emocji u progu dorosłości, ukazujące, jak rodził się styl filmowca, który jak nikt inny potrafi z codziennych sytuacji wydobyć czarny humor.
Weronika Adamowska